piątek, 14 sierpnia 2015

Sztandar Robotnika


Tekst Wojtka Mazana opublikowany w "Sztandarze Robotnika" z okazji 50-lecia I Biennale Form Przestrzennych

"Drogowskazy obcej cywilizacji"

Dotyk chłodnej powierzchni kamienia był przyjemny w upalny, słoneczny dzień. Gramoliłem się na nie ochoczo, podsadzany i asekurowany przez mamę. Nierówne i wyślizgane przez armię takich samych smyków jak ja płaszczyzny głazów były nie lada wyzwaniem dla poczucia równowagi dziecka. Każda wizyta w parku w swoim programie miała zdobywanie na nowo każdej z białych, chłodnych gór, porozrzucanych po zielonej przestrzeni parku.

Że są to rzeźby poznałem pewnie wtedy, gdy już nie w dzień, a w nocy i nie z mamą, a z kolegami w parku popijaliśmy tanie wino i rozważaliśmy, czy być, czy może lepiej nie być.

Ale dopiero dziś - a mam 35 lat - wiem, że kamienne i metalowe rzeźby, które stoją w Parku XXV-lecia PRL i w innych miejscach Ostrowca Świętokrzyskiego powstały w 1973 i 1974 roku w ramach studenckich plenerów rzeźbiarskich krakowskiej ASP, organizowanych przez miejski wydział kultury. Powoli poznaję też nazwiska rzeźbiarzy, z których po studiach nie wszyscy zostali rzeźbiarzami. Razem ze Stowarzyszeniem Kulturotwórczym Nie z tej Bajki zaczęliśmy dążyć do odnowienia form przestrzennych, bo czujemy się – jakby nie było – spadkobiercami sprawy.

Pomiędzy tymi dwoma sytuacjami odbyłem studia z historii sztuki na UW, gdzie na piątym roku usłyszałem o Elblągu, o biennale, o Kwiatkowskim. Poważny głos Baraniewskiego wymieniał nazwiska rzeźbiarzy jak jakichś bohaterów: Jarnuszkiewicz, Stażewski, Morel... Robiło wrażenie. Wtedy zyskałem świadomość, że te rzeźby w parku lub przy ulicy w moim mieście to fragment fali awangardy, która wypłynęła z Elbląga i zalazła cały kraj.

Dlatego, gdy z żoną zwiedzałem Polskę, nie mogliśmy nie złożyć wizyty w Elblągu. I czar prysł. Tę całą uniwersalność awangardy zobaczyłem jako metry pogiętej blachy i drutu, przyrdzewiałe, pokrzywione, wtopione w zieleńce, przykryte gałęziami. Gdy odciąłem całą wiedzę, którą o nich mam, formy przestrzenne stały jak drogowskazy obcej cywilizacji, niezrozumiałe dla współczesnych. Ludzie zupełnie ignorując rzeźby, mijali je obojętnie.

Podobnie jest w Ostrowcu. Gdy zaczęliśmy odnawiać pierwszą rzeźbę na osiedlu Słonecznym – „Dysk słoneczny” Ireny Molin-Sowy z 1976 roku (rok temu była to wiedza tajemna) - mieszkańcy okolicznych bloków pytali nas, co to przedstawia i z czego jest zrobione. Rzeźba ta stoi 50 metrów od ich domu od 40 lat i oni nie wiedzą...!

W Elblągu byłem o życie za krótko. Nie dorastałem w nim. W Ostrowcu zauważyłem, że dorośli mają do form przestrzennych mglisty, ale głęboki sentyment. Odbierają je tylko poprzez swoje odczucia z dzieciństwa. Przez lata spotykania się z tymi niezrozumiałymi znakami w przestrzeni miasta wytworzyli intymną relację, która przetrwała do dziś na przykład w nazwach zwyczajowych rzeźb („telewizorek”, „pączek”) lub w pamięci o przyjemności dotyku chłodnego kamienia w upalny dzień.

Wojtek Mazan, kwiecień 2015, Ostrowiec Świętokrzyski

Oko Saurona w parku

fot. Wojtek Mazan

Jest jedną z wielu form przestrzennych znajdujących się w parku XXV-lecia PRL, ale chyba najbardziej rozpoznawalną. Także wiedza na jej temat jest większa. Rzeźba stoi przy podwójnym chodniku prowadzącym od ul. Polnej do fontanny w centrum parku. Powstała w 1973 roku a jej autorem jest Wiesław Jelonek.

O samym autorze wiemy dużo, gdyż jest on nadal czynnym artystą oraz zajmuje się działalnością pedagogiczną. Wiesław Jelonek uprawia rzeźbę w kamieniu i metalu, drewnie, żywicach, papierze. Oprócz dużych monumentalnych realizacji, szczególne miejsce w jego twórczości zajmuje medalierstwo. Prowadzi on zajęcia z rzeźby na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego im. Kazimierza Pułaskiego w Radomiu. 

Ostrowiecka rzeźba Jelonka jest jego pierwszą realizacją w dużej skali, pracą jeszcze studencką, gdyż krakowską ASP ukończył on w 1974 roku w pracowni prof. Antoniego Hajdeckiego. Fakt ten pokazuje, jaką niezwykle ważną rolę spełniały plenery rzeźbiarskie organizowane w tamtym czasie w Ostrowcu. W ramach pleneru młodzi adepci sztuki korzystali z ogromnych możliwości np. materiałowych, jakie dawała huta. Dzięki temu studenci rzeźby mieli możliwość realizacji w dużej skali i w trwałym materiale swoich koncepcji artystycznych. 

Rzeźba Jelonka składa się z dwóch elementów odlanych w żeliwie ustawionych pionowo w jednej płaszczyźnie. Te dwie części zestawione ze sobą tworzą okrąg, jednak pomiędzy nimi znajduje się odstęp, brzegi ich są nieregularne, jakby poszarpane. Elementy te pokrywają zgrubienia rozchodzące się promieniście od centrum okręgu. Pierwotnie te dwie połowy łączyła mosiężna kula, ale już dawno została skradziona. Rzeźba jest abstrakcyjna, jednak wydaje się, że zamysłem autora było plastyczne przedstawienie wybuchu, gdzie nieistniejąca już kula byłaby epicentrum owego wybuchu, a dwie połowy okręgu - falami uderzeniowymi. Niestety dziś rzeźba jest niekompletna. Dobre 15 lat temu złomiarze odpiłowali mosiążną kulę.

Pewien internauta w rzeźbie Jelonka dostrzegł z kolei Oko Saurona, czyli emanację złego ducha ze sławnej powieści Tolkiena, co wzmacnia poprzednią interpretację, a jednocześnie ukazuje potencjał symboliczny abstrakcyjnego znaku.


wtorek, 11 sierpnia 2015

Oryginalny plagiat

fot. Wojtek Mazan

Dziś przyjrzymy się rzeźbie, która stoi przy ul. Sienkiewicza, w okolicy "dziadka" (pierwszego 11-to piętrowego wieżowca w mieście), po lewej stronie pawilonu handlowego, w którym obecnie są ciuchy i sklep spożywczy. Stoi wśród przerośniętej zieleni, więc nie każdy ją od razu dostrzeże. Dodatkowo maskuję ją stara, łuszcząca się farba i rdza. Dla wielu rzeźba jest przezroczysta, także dlatego, że nie przedstawia niczego, jest formą abstrakcyjną. Trzy metalowe obręcze różnej wielkości, które się na nią składają, są poprzesuwane w przestrzeni względem swoich płaszczyzn, sugerując w ten sposób kulistość. Nie wiemy, kiedy powstała ta rzeźba i kto ją wykonał. Mimo to, a może właśnie dlatego, budzi ona ciekawość.

Rzeźba jest niemal identyczna jak ważna rzeźba znajdująca się w Elblągu,którą w 1965 roku wykonał Juliusz Woźniak. Dlatego byłem pewny, że jest to właśnie praca tego świetnego artysty. Jednak wolałem zapytać. Woźniak zaprzeczył, że kiedykolwiek był w Ostrowcu i wykonał dla naszego miasta jakąś rzeźbę. A więc mamy do czynienia z plagiatem! Jednak nie potępiałbym tej bardzo oryginalnej formy, która nawiązuje do najlepszych awangardowych tradycji. Obecnie rzeźba jest zapuszczona, więc jej urodę trudno dostrzec. Stowarzyszenie Nie z tej Bajki planuje jej odnowienie w przyszłym roku. Póki co wykonaliśmy jej wizualizację kolorystyczną.


Warto przy okazji tej rzeźby wspomnieć, że Elbląg był pierwszym miastem w powojennej Polsce, w którym zastosowano eksperyment współpracy rzeźbiarzy z przemysłem w takiej skali. I należy podkreślić, że nie jest to żaden „socrealizm”, a z takim określeniem często się spotykam rozmawiając o rzeźbach ostrowieckich. Aspekt wspólnego wysiłku robotnika i artysty odwołuje ten eksperyment do tradycji Pierwszej Awangardy, z jej postulatami społecznego i powszechnego udziału w tworzeniu.

Rzeźba Juliusza Woźniaka, Elbląg, rok powstania 1965

środa, 5 sierpnia 2015

Rzeźba w...


"Walczymy o stal" donosi...



Podczas tego pleneru powstało większość rzeźb ostrowieckich. 
Czytajcie artykuł z gazety "Walczymy o Stal" z 28 sierpnia 1974 r.

Pamiątkowa tabliczka





Firma KotART mocuje tabliczkę z informacją o rzeźbie, jej twórcy i jej odnowicielach
fot. Wojtek Mazan
26 listopada 2014 r.

Odnowiona








fot. Wojtek Mazan, 24 listopada, 2014 r.

Renowacja trapezohedronu

















Renowacja rzeźby Kazimierza Bąka z 1974 roku przy ul. Polnej w Ostrowcu Św. dn. 3 listopada 2014 roku. Renowację przeprowadza firma KotART z pomocą pracowników Ostrowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
fot. Wojtek Mazan

Melancholijny kamień


/Artykuł w "Gazecie Ostrowieckiej" z dn. 15 października 2014 roku/

Mamy rewelacyjną informację dotyczącą ostrowieckich rzeźb miejskich. Na dniach ruszą prace konserwatorskie kolejnej po "Słoneczku" formy przestrzennej. Tym razem będzie to rzeźba stojąca na osiedlu XXV-lecia PRL przy ul. Polnej. Wiosną bieżącego roku uległa poważnemu uszkodzeniu – odłamał się duży fragment. Zdarzenie to zbiegło się w czasie z zainteresowaniem się Stowarzyszenia Nie z tej Bajki ostrowieckimi rzeźbami. Uszkodzenie jest na tyle poważne, że jeśli rzeźba ma ocaleć prace renowacyjne muszą zostać wykonane przed zimą.

- Szczególnie zależy nam na odnowieniu właśnie tej rzeźby – mówi Wojtek Mazan, historyk sztuki i koordynator kampanii społecznej „Tyle sztuki”- gdyż jej autorem był śp. Kazimierz Bąk, artysta i charyzmatyczny pedagog Państwowego Ogniska Plastycznego (obecnie Ognisko Pracy Pozaszkolnej), wychowawca wielu artystów wywodzących się z Ostrowca. Rzeźba powstała w 1974 roku, w ramach odbywających się w mieście przez kilka lat plenerów rzeźbiarskich studentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. To wówczas powstała większość rzeźb, które można spotkać na ostrowieckich ulicach a których największe zagęszczenie jest w parku w okolicach ul. Kopernika. Bąk, wówczas student IV roku, wykonał z białego kamienia (piaskowca lub wapienia) wieloboczną bryłę geometryczną ustawiona na jednym ze swoich rogów. Taka bryła nosi nazwę trapezohedron i w dawnych czasach przypisywano jej niepokojące, symboliczne znaczenie. Ciekawostką jest, że niemal identyczna bryła znajduje się na słynnej grafice pt. "Melancholia" Albrechta Dürera z 1514 roku. Warto o tym wszystkim pamiętać, przechodząc obok tej niepozornej rzeźby. Istotne jest także to, że wspomniany plener był momentem kiedy Bąk po raz pierwszy pojawił się w Ostrowcu i postanowił się tu osiedlić po studiach. Fakt ten miał niezmiernie ważny wpływ na rozwój życia artystycznego naszego miasta. Ten wpływ utrzymuje się po dziś dzień, dlatego czuliśmy się zobowiązani uratować jego jedyną znaną nam rzeźbę.



Zdeterminowani członkowie Nie z tej Bajki znaleźli sprzymierzeńców – Ostrowiecką Spółdzielnię Mieszkaniową i Agencję Rozwoju Lokalnego, którzy sfinansują renowację. Odnowieniem rzeźby zajmie się, jak w poprzednim przypadku, ostrowiecka firma konserwatorska KotArt.

Ile sztuki w mieście?

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Dysk Słoneczny

fot. Wojtek Mazan

We wrześniu 2014 roku przeprowadzono prace renowacyjne rzeźby plenerowej, tzw. „Słoneczka” na osiedlu Słonecznym. Jest to bezprecedensowe wydarzenie w naszym mieście. Po raz pierwszy doszło do odnowienia rzeźby, która nie stoi „ku pamięci” tylko ze względu na piękno. Powstała blisko 40 lat temu, by każdy na co dzień mógł mieć kontakt ze sztuką współczesną. Swoją monumentalną, abstrakcyjną formą i nowatorskim materiałem z jakiego jest wykonana przyćmiewa wszystkie inne. Tym bardziej teraz po renowacji. Polecamy wszystkim wybrać się i zobaczyć ją, gdy odzyskała blask po zdjęciu z niej warstw brudu i wypełnieniu ubytków.

Przy okazji nadania nowo budowanemu osiedlu nazwy "Słoneczne" (lub może osiedle nazwę wzięło od rzeźby) została zakupiona w Orońsku praca Ireny Molin-Sowy pt. „Dysk Słoneczny”. Jest to jedna z najpiękniejszych i najciekawszych form przestrzennych w mieście. Jak każda rzeźba abstrakcyjna niczego ona nie przedstawia. „Słonkiem” nazwana została przez ludzi. I taka jest najczęstsza jej interpretacja, choć zdarza się, że niektórym kojarzy się z guzikiem lub ciastkiem. Rzeźba to pięciometrowy okrąg, z dynamicznie pofalowaną powierzchnią skupiającą się na centralnie umieszczonej kuli. Światło słoneczne w ciągu dnia inaczej modeluje jej kształty. Ustawienie jej w orientacji wschód-zachód powoduje, że rzeźba najbardziej niezwykle wygląda przy zachodzącym słońcu. Wykonana została z żywicy epoksydowej – nowatorskiego jak na tamte czasy i rzadko wykorzystywanego w rzeźbie materiału. Charakterystyczne ciepłe bursztynowe barwy zostały nadane jej podczas tworzenie, tzn. żywica była barwiona w jeszcze płynnej masie, dlatego kolory nie tracą na intensywności. Te wszystkie elementy wraz z doskonałym wyeksponowaniem jej na niewysokiej górce, w pobliżu ruchliwej ulicy, sprawiają, że mamy do czynienia ze dziełem sztuki najwyższej próby.

Kim jest autorka rzeźby? Irena Molin-Sowa (ur. 1926) studiowała na Wydziale Rzeźby PWSSP we Wrocławiu, uzyskując dyplom w roku 1952. Uprawia twórczość w zakresie rzeźby, form architektonicznych, medalierstwa i rysunku. Autorka realizacji pomnikowych. m.in. pomnika poświęconego Ofiarom Faszyzmu w Leszczynach (1965, w zespole z M. Sową), Żołnierzom I Warszawskiej Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki na Powązkach w Warszawie (1969). Oprócz realizacji monumentalnych Irena Molin-Sowa stworzyła wiele rzeźbiarskich portretów utrzymanych w nurcie realizmu syntetycznego. 

Słoneczko przed i po renowacji























Renowację formy przestrzennej Ireny Molin-Sowy z 1975-76 roku sfinansowała Ostrowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa a wykonała firma KotART we wrześniu 2014 roku w odpowiedzi na akcję Stowarzyszenia Kulturotwórczego Nie z tej Bajki "Tyle sztuki w mieście".